0
hiszpan 17 marca 2025 19:36
Jak to jest usłyszeć chóry anielskie? Otóż nie uwierzycie, że to właśnie wspaniałe doznanie sprowadziła na mnie moja własna małżonka. Moje korpo wysłało mnie w podróż służbową do Azji a inny departament w podróż służbową do USA, tydzień po tygodniu. Jako że w weekend pomiędzy wypadało 8 marca to grzecznie zameldowałem małżonce, że pokornie wrócę na przedpołudnie w święto kobiet (wieczorny, piątkowy powrót z Tokio), przyniosę goździka a w poniedziałek ponownie polecę tylko w przeciwną stronę w kierunku Waszyngtonu.

Na to moja kochana połówka spojrzała na mnie i rzekła: - A po co masz wracać na dwa dni, poleć sobie przez Pacyfik dookoła świata!

Bach! Nogi się pode mną ugięły i …. no właśnie, usłyszałem owe chóry anielskie w mojej głowie – tak! Takie cuda się zdarzają żonatym podróżnikom (aczkolwiek do tej pory sądziłem, że tylko w bajkach dla ollinkluzowców ? )
No więc rzucam się do wyszukiwarek i składam podróż dookoła świata przez Koreę Południową, Chiny, Tajwan i Japonię, potem Pacyfik, weekend i kolejny tydzień w USA.
Co zrobić z weekendem? Otwieram moją bucket list i …. wychodzi z tego Gwatemala i Tikal National Park. No wybornie układają się loty. Z Tokio do Los Angeles dowiezie mnie United a z LAX na niepołączonej przesiadce tania Alaska do Guatemala City. Na powrocie do USA Avianca bezpośrednio do Waszyngtonu i wszystko to w dogodnych godzinach. Lecąc ze zachodu na wschód wschodu na zachód zyskam jeden dodatkowy dzień na zwiedzanie przekraczając linię zmiany daty - trzy dni weekendu zamiast dwóch :) Zacznę od LOTu a potem Shandong Airlines, EVA, Scoot, United, Alaska, TAG, Avianca, American, Delta i KLM.

Cała podróż wygląda więc tak:

Image

No dobrze – to co ciekawego udało się zobaczyć i przeżyć oprócz przelecenia 15 odcinków różnymi liniami lotniczymi?

Jak smakuje Korean Ginseng Chicken Soup w Michelinowskiej restauracji w Seulu bez kolejki i rujnowania portfela?

Image

Czy może znudzić się podziwianie Taipei 101?

Image

Co osobliwego znajdziemy w muzeum admirała Yamamoto?

Image

Czy tukany tęczodziobe naprawdę mają taki wielki dziób?

Image

Czy można wspinać się na starożytne piramidy Majów w Jaxha i Tikal?

Image

Dlaczego popularny transport publiczny w Gwatemali nazywa się „chickenbus”?

Image

Na te inne pytania dam odpowiedź w tej relacji z trochę szalonej podróży służbowej dookoła świata a nawet jeszcze dalej ?

Stay tuned!Na pierwszy odcinek do Korei zabiera mnie LOT z Okęcia. Wybrałem LOT całkiem oportunistycznie bo mam voucher MM i wymyśliłem, że zrobię upgrade do premium z economy. Niestety już po kupnie biletu okazało się, że mam go w klasie L która nie uprawnia do upgradu za jeden voucher :( Będę się musiał pognieździć w economy.
Boarding do Dreamlinera nietypowo z odległego miejsca postojowego autobusem ale może to norma dla tego połączenia bo poprzednim razem jak sobie przypominam wyglądało tak samo – ktoś wie dlaczego nie z rękawa?

Image

Samolot pełniutki co chyba dobrze wróży dla tego połączenia. Lądujemy o 7 rano i mam prawie 8 godzin do następnego połączenia. Zostawiam bagaż w lotniskowej przechowalni – cena 5000 wonów za każde 4 godziny, niewygórowanie i biorę pociąg do Seoul Station. Na stacji lotniskowej nowość – za budżetowy All-stop-train, kosztujący tylko 5010 wonów można w końcu płacić kartą płatniczą (ale tylko plastikiem) a nie tylko gotówką lub lokalnymi kartami miejskimi jak dotychczas.
Tam metrem udaję się po pałac Gyeongbokgung.

Image

Jest ładna pogoda więc spaceruję sobie po dobrze mi znanej okolicy zaliczając po drodze kilka lokalnych zabytków.

Image

Image

Bazarek i streetfoodowe knajpki

Image

Tutaj pod ministerstwem jakaś kawalkada autobusów i wieńce?

Image

W okolice Michelinowskiej restauracji Baeknyeon Tojong Samgyetang docieram piechotką równiutko o 10.30 rano

Image

Akurat otwierają i jestem drugim gościem ? Serwują tu danie popisowe: Korean Gingsen Chicken Soup czyli rosół z kurczakiem i żeń-szeniem.

Jest rano ale mam za sobą tylko słabe śniadanie lotowskie parę ładnych godzin temu więc chętnie zamawiam rzeczoną zupę. Kosztuje 19000 wonów więc około 52zł. Jak na danie z rekomendacji Michelin jeszcze cena znośna.
Dostaję parujący talerz mocno pachnący przyprawami

Image

Obok na ścianie wyświetla się film instruktażowy jak zabrać się do tego kurczaka, nadziewanego aromatycznym ryżem.

Image

Przyznaję – danie jest wyśmienite, tutaj pełna rekomendacja. Ani się nie obejrzałem a restauracja zrobiła się pełniutka. Jak wychodzę, to już do wejścia spora kolejka. Warto być więc wcześnie ?

Mam jeszcze sporo czasu więc idę na spacer do wioski Bukchon Hanok. To takie urocze miejsce na wzgórzu z lokalną zabudową

Image

Image

Image

Na końcu jeszcze odwiedzam House of Baek Inje. Miałem pecha do tego muzeum, zawsze było zamknięte przy moich poprzednich wizytach ale na szczęście dziś jest otwarte:

Image

Image

Zbudowany na początku 20 wieku a znane jako siedziba słynnego seulskiego chirurga od 1944 roku. Bardzo fajna spokojna oaza w centrum zatłoczonego miasta, polecam każdemu kto ma chwilkę aby tu zajrzeć. Wejście jest darmowe

Image

Tak oto przyjemnie zszedł mi cały dzień w Seoulu. Czas wracać na Incheon, gdzie czeka na mnie lokalny chiński przewoźnik Shandong Airlines, który zawiedzie mnie do Qingdao – stolicy prowincji Shandong w Chinach.

Image

Uwielbiam spacerować po Incheon, jest wspaniale zorganizowane, wszędzie jest blisko i na prawdę jest co na nim robić w oczekiwaniu na lot. Jest też sporo lokalnych akcentów:

Image

Lot do Chin jest krótki, od kiedy mamy ruch bezwizowy sam wjazd i imigracja jest też całkowicie bezproblemowa oprócz faktu, że cały samolot musi się ustawić w kolejce do ambulatorium i jest nam pobierany wymaz z nosa! Jak za czasów pandemii normalnie.
Cała część chińska jest niestety mocno służbowa więc kompletnie nie mam czasu na zwiedzanie czegokolwiek oprócz służbowych spotkań w fabrykach ☹
Z Qingdao mam tylko takie wspomnienia…

Image

Image

Następnym przystankiem jest prowincja Jiangsu i miasto – moloch Changzhou. Nocuję tu w lokalnym Hiltonie Garden Inn, który za pokój życzy sobie całe 150zł.
Changzhou to jedno z tych tysiąca gigantycznych miast-sypialni dla lokalnego przemysłu. Wygląda okropnie

Image

Image

Przemierzam przez dwa dni samochodami (z lokalnym kierowcą) setki kilometrów w prowincji Jiangsu i sąsiedniej Zhejiang. Nie ma na czym oka zawiesić – tak monotonny rolniczo-przemysłowy jest krajobraz.
Jedna ciekawa fotka z drogi tylko pokazująca przeładowane ciężarówki sunącej w kilometrowych konwojach po lokalnych drogach…

Image

Na koniec parodniowego pobytu w Chinach dosłownie na moment skok do Szanghaju. Idę zobaczyć Bund i Oriental Pearl Tower oraz niedaleki Yuyuan Old District. Kwartał ulic z pięknie odnowionymi budynkami zapełniony chińskimi turystami po kokardkę

Image

Image

Image

Image

W centrum tego wszystkiego pocztówkowy Jiuqu Bridge.

Image

Image

Oraz wielki bazar różnych lokalnych smakowitości

Image

Image

Na to mam dosłownie chwilkę bo już trzeba uciekać na Pudong na wieczorny przelot na Tajwan. No tak, od kilku lat przywrócono legalne połączenia lotnicze pomiędzy Chinami a Tajwanem i za normalne pieniądze można podróżować (co nie znaczy, że Chińczycy mogą ot tak sobie polecieć na Tajwan i vice versa – trzeba mieć odpowiednie pozwolenia, wizy i uzasadnić powód wizyty)

Na Pudong odwiedzam jeszcze lokalne Pudong Museum (była akurat wystawa chińskich instrumentów ludowych)

Image

Image

Image

Image

Przy bramce czeka na mnie EVA Air na A330, która zabierze mnie do zupełnie innych Chin – na Tajwan.

Image

Tak oto minęły dwa pierwsze kraje. Nie ma za bardzo czasu na odpoczynek - plan mam napięty do granic możliwości! Wcale nie lepiej będzie na Tajwanie - czy uda się wyskoczyć do Taipei?

c.d.n.Ląduję na Tajwanie późno wieczorem i pozostaje mi tylko wziąć ubera do hotelu, który sobie zabukowałem w Tayouan, przemysłowych przedmieściach Taipei. Trochę dziwne, ale był dość niewielki wybór. Patrząc na recenzje wybrałem hotel o zachęcającej nazwie Six Star Motel ?
No i mam motel, każdy pokój jest nad garażem, z którego dopiero wchodzi się do środka na pięterko. Pokój jest olbrzymi z wielkim łóżkiem ale dopiero po wejściu do łazienki zorientowałem się o co chodzi…

Image

No tak, można wynająć na noc lub, co bardziej popularne – na godziny ? Przynajmniej łóżko było mega wygodne a śniadanie wyśmienite, całość za 320zł.
Niestety pobyt na Tajwanie to znowu pasmo całodziennych spotkań służbowych i dinners. Jedna fotka z fantastycznej potrawy, która nie jest tym na co wygląda na pierwszy rzut oka:

Image

No to nie żeberka – to krewetka w cieście nadziana na wielki kawałek trzciny cukrowej. Smakowało wyśmienicie.

Tu muszę jeszcze opowiedzieć wam o różnicach kulturowych. Spędziłem poprzednie parę dni w Chinach sporo rozmawiając z ich pracującą młodzieżą. Niby tam było przyjemnie i otwarcie ale kontrast, który bije jak rozmawiam teraz z tajwańską pracującą młodzieżą jest gigantyczny. To znaczy ludzie na Tajwanie są mentalnie na naszym poziomie, oczytani, orientujący się znakomicie w świecie i spokojnie można z nimi poruszać dowolne tematy. Zaryzykuje twierdzenie, że mają światopogląd i zachowują się jak Europejczycy lub Amerykanie. Teraz dopiero widać jak bardzo ograniczeni są ich rówieśnicy w Chinach, gdzie panuje pełna indoktrynacja, cenzura i ogólny nakaz myślenia i działania jak chce partia. Tam panuje to sformatowanie i ograniczenie swobód, których może nie widać na pierwszy rzut oka ale w takim zestawieniu jakie mam – z dnia na dzień rozmowy przy stole z obydwoma stronami to dopiero to daje się zauważyć. Cieszmy się, że nie mamy już takiego systemu nad nami i naprawdę obawiajmy się, aby nikomu nie przyszło do głowy kopiować obecny model chiński…

No ale wieczorem mam w końcu trochę wolnego, przenoszę się do centrum Taipei i udaję się na spacer na jeden z kilku funkcjonujących w mieście Night Markets:

Image

Image

Image

Image

Image

Można coś zjeść na street foodzie np. ostrygi, inne owoce morza lub po prostu uwielbiane tu mochi


Dodaj Komentarz

Komentarze (9)

kostek966 17 marca 2025 23:08 Odpowiedz
No żeby zyskać jeden dzień to trzeba jednak polecieć ze wschodu na zachód ?, prawda ?, coś tam się przestawiło
msala 19 marca 2025 17:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:(...) ktoś wie dlaczego nie z rękawa?Może jakiś co wcześniej z charteru wrócił, a może po prostu nie było miejsca jak lądował. Czasem dobrze spojrzeć w oczy temu silniczkowi, wchodząc schodami do samolotu ;)
flus 21 marca 2025 17:08 Odpowiedz
hiszpan napisał: Moje korpo wysłało mnie w podróż służbową do Azji a inny departament w podróż służbową do USA, tydzień po tygodniu. Kol. @hiszpanA ja glupi zawsze myslalem, ze prezesi to sami sobie organizuja podroze sluzbowe (ew. organizuja im asystentki), a nie, ze jakies departamenty im kaza gdzies jechac/leciec....
kothson 21 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Jestem z narzeczoną od ponad tygodnia na Tajwanie. Za nami kilka dni w Tajpej, Chiayi, Kaohsiung. Dzisiaj nocujemy nad jaziorem Sun Moon Lake. Potwierdzam, Tajwan to brzydkie kamienice, ale piękne umysły i otwarte głowy. Życzliwi, ciekawi świata ludzie. Może też zbiorę siły na napisanie relacji - słodko kwaśnej, nadmienię. Na tym etepie nie zabieram uwagi, @hiszpan zdrowie Twoje i każdego czytającego relację [emoji3]
klapio 21 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Na globusie wyraźnie zaznaczone jako japońskie wyspy Iturup i Kunaszyr obecnie pod okupacją rosyjską
docent82 22 marca 2025 12:08 Odpowiedz
[quote] A lokalna młodzież gra w mahjonga/quote]Czy to aby nie jakiś rozbierany mahjong?? Wszyscy kolesie w puchówkach jedna łaska ubrana jak w lecie ?? ;)Bdw. Fajna relacją i pomysł na 2 podróże w jednej .
walerek 22 marca 2025 17:08 Odpowiedz
"Po południu czeka na mnie shinkansen do Nagaoki – północnej części wyspy Kiusiu w Prefekturze Niigata"Myślę, że miałeś na myśli Honsiu. Ciekawa relacja
tropikey 27 marca 2025 23:08 Odpowiedz
A propos tego fragmentu:"Znając właściwe osoby w DC można bezproblemowo umówić się z dowolnym senatorem lub kongresmanem i na około 20-30 zająć mu czas swoją sprawą", to o jaką jednostkę czasu chodzi ;) ?O godziny z pewnością nie chodzi, ale czy to minuty, czy sekundy, to już takie jasne nie jest :)
hiszpan 27 marca 2025 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:to o jaką jednostkę czasu chodzi ;) ?O godziny z pewnością nie chodzi, ale czy to minuty, czy sekundy, to już takie jasne nie jest :)Oczywiście minuty. Już poprawiłem, dzięki za spostrzegawczość.